Kolejny dzień podróży dwóch osób. Kim i osobę znaną jako bydło, a raczej Gret. Ich smoki są gotowe na walkę i inne przygody. Ciekawe jak się ułoży, gdyż zaczyna brakować mięsa dla ludzi. Jest smoczy Schab a ktoś tu zaraz będzie potrzebował kolejną porcję mięsa. Smoki pewno też, tylko ciekawe czy szybko uda wam się znaleźć kolejnego. Spotkaliście już kilka smoków, lecz mało o nich wspominacie. Pierścień niezbyt pasuję Gretowi, raczej kim jest bardziej do twarzy ze smoczymi pierścieniami. Naraz można mieć ich sześć<po trzy na dłoń> i często można zgubić jakiś pierścionek. Dlatego trzeba być uważnymi, złodzieje pokuszą się na niedoświadczonych trenerów. Zbliżacie się do Lasu Nord, tam jest ciemno i na dodatek znajduje się tam mistrz znaku wiecznego życia.
Offline
-Głupi Zającu starczy już wołowiny niedługo będę musiał zapisać na odwyk a to kurde kosztuje!.-
Mówię wyrywając schaba z rąk Kim i zwinnie żucam go Lampo.Odczuwam zimno związane z wejściem do lasu.
Gdyż mam na sobie tylko biały garniturek.
Offline
-Coś ty zrobił potworze z bagien z moim schabem!!!! Głodna jestem!!! Daj mi mięso!!! Ty głupku ja chcę jeść!!! Jestem zmęczona!!! weź mnie na ręce albo nigdzie nie idę!!! To kara za to że zabrałeś mojego schaba!!-Wykrzyczała zdenerwowana Kim.
Rzuciła się na Lambo żeby dał jej mięso.
Offline
Gdy się na siebie rzuciliście zaczynały odciągać was od siebie smoki. Kim nadal chce mięsa, lecz tylko mroczny dotyk łapek jej smoka spowodował że udało się ją uspokoić. Była teraz związana jego łapkami jak liną do drzewa. Też był głodny, a ten atak działa jak wydłużone ręce gadgeta. Nigdy się nie kończą. Lampo miał już dość schabu, na dodatek mrok lasu powoduje dreszcze. Nagle smoczy krzyk rozdziera głuchą poświatę lasu i dociera do was. Był to okrzyk triumfu, dość blisko was.
Offline
Podaję resztki schaba Lampo i troche nowego Ozi'emu i zwracam się do kim.
-Wiesz to nie brzmiało dobrze...Myślę że właśnie toczył się smoczy pojedynek...
Teraz musimy być bardzo ostrożni.
Offline
Zdenerwowana próbuję się opanować. Wyciągam nowego schab i zaczynam się zajadać razem z Ozim.
-Jak tam sobie chcesz... Zimno tu w tej spódniczce... Ozi wskakuj mi na ramie.Odpowiedziała Kim.
Offline
Smok siadł na ramię trenerki i zajadał schab z drugiej strony od której jadł trener. Nic im nie przeszkadzało a cały schab znikł. Nagle coś przeleciało w powietrzu z taką prędkością że spowodowało iż ostatni strzępek schabu wpadł w kałuże. Potem spadło na was mnóstwo liści z klonu w lesie. Potem kolejny powiew prawie wszystkie je zwiał. To był smok mistrza, ale zaraz oni nadal walczą. Widać jesteście na arenie ich walki... Ewakuacja z tego miejsca.
Offline
Wpadliście na smoka, lecz nie byle jakiego był we kwiatach i gdy was zobaczył nic nie zrobił. Smok Kim zamiast niej wyczesał jej włosy, ona była zapatrzona w smoka który miał kawałek mięsa w zębach. Teraz jednak szybko je połknął i wystrzelił w powietrze promień który trafił smoka powodując jego przegranie. Na szczęście nie trafił was, wasza ucieczka było spowodowana tym że wtargneliście na sam środek bitwy. Jednak już po niej, oczywiście śmiałek prze grał a wam nic się nie stało...
-Co tu robicie? Nie wiecie że podczas walki cały ten last jest polem bitwy?-Powiedział mistrz chowając symbol.
Offline
-No dobra, najważniejsze że nic się wam nie stało, idźcie tamtą ścieżką i nic się nie powinno wam stać.-Powiedział pokazując miejsce gdzie macie iść.
Offline